22 kwietnia 2009

przez Francje

na poczatku deszczylo przez trzy dni, teraz juz swieci slonce---mam spore problemy z obsluga francuskiej klawiatury, jesli tak dalej bedzie ogranicze sie do zdjec, a napisze conieco po powrocie. Teraz jestem w Sate nad morzem Srudziemnym, za dwa dni Hiszpania

tu sa zdjecia z Francji troche niedbale ale spieszno mi a net 3euro za godzine, wiec spadam, trzymajcie kciuki!!!

15 kwietnia 2009

przez Niemcy

no to wyruszylem. Pierwszego dnia zajechalem pod Zgorzelec, mialem sporego stresa bo ci kierowcy nie widza rowerzystow. Rano zjadlem kanapki-jeszcze domowe-granice przekroczylem kolo 08.00 jechalem dobrze mi znana droga. Mapy nawet nie wyciagalem z plecaka, droge na najblizsze kilka dni znam z poprzedniej wycieczki. Jedzie mi sie dobrze, nogi nie bola- wlasciwie nie wiem czemu? Casami musze zeskoczyc z roweru by go podprowadzic bo podjazd o nachyleniu 12% to nie dla mnie! Zatrzymalem si e w miejscu w ktorym ostatnio zdecydowalem ze wracam- dopadl mnie ´demon przeszlosci´ - posiedzialem chwile, pogrzebalem kijem w ziemi, podumalem...gdy minolem to miejsce jakos mi ulzylo. Wjechalem w Las Turynski, dlugie strome podjazdy i takie tez zjazdy -dosc to meczace!!! Za to gdy przejechalem ta kraine wjechlem jakby na stol - lagodnie, niewysoko! Wczoraj mialem nieprzyjemna sytuacje- gdy zapytalem molodej niemki o droge wskazala mi ja, jednak nie powiedziala ze to droga ekspresowa!!! No i wjechalem na nia, niemal kazdy przejez dzajacy samochod, zjechalem na pierwszym zjezdzie- okazalo sie ze wyszlo mi to na dobre-zjechalem na zulta droge ktora poprowadzila mnie przez urokliwe dolinne miasteczka, a okoloczne zbocza porosniete byly drzewami owocowymi i wniarniami...Siedze sobie w takim malym miasteczku, na drewnianj lawce, w cieniu kwitnacej czeresni, wcinam chleb z czekola, popijam woda, ktora nabralem z publicznego zrudelka,patrze sobie na okolice-mordka mi sie usmiecha- jestem szczesliwy...
Jestem kolo BadenBaden, dzis wjade do Francii.
A tym czasem uciekam bo net tu drogi! 2euro za godzine!!!
(przepraszam za bledy! troche w tym mojej winy a troche niemieckiej klawiatury:) uzupelnie i poprawie wszystko w domu, a zdjecia wgram kiedy indziej bo tutaj nie pozwolili mi podlaczyc aparatu)

zdjecia

08 kwietnia 2009

może tym razem???

Zima minęła, słońce się pokazało -czas na mnie. Wymieniłem w rowerze kilka komponentów-piasty, korbę, oświetlenie..., zaszczepiłem się na żółtą febrę, kupiłem kamerę, mogę powiedzieć, że lepiej się przygotowałem do wyjazdu niż w październiku. Lecz i tym razem nie obyło się bez przesuwania daty wyjazdu, powodem była tylna piasta, która zepsuła się trzy dni przed planowaną data wyjazdu- no ale zawsze to lepiej niż trzy dni po wyjeździe :) Niestety nie znalazłem ani u przedstawiciela Unibike ani Shimano potrzebnej piasty -shimano nexave intego IF-C530- z wewnętrznymi przerzutkami, wyjściem na kasetę oraz wielowypustem na hamulec rolkowy. Jeśli chodzi o hamulce to cofnąłem się o jakieś 20-30 lat, z rolkowych przeszedłem na szosowe-szczękowe za 16zł. założyłem do nich klocki które więcej kosztują. Nie ufam im , no ale nic innego nie da się założyć.
Siedzę w pokoju, koło mnie na podłodze leżą sakwy, przednie ważą 13kg. tylne 26kg a jeszcze ze trzy kilo przybędzie. Popijam likier czekoladowy jeszcze z grudniowych świąt, w radiu akurat Rynkowskiego puścili "szczęśliwej drogi już czas" :) Jutro koło 10.00 wyruszam na kolejną wycieczkę, planem nadal jest Afryka. Skład ekipy również się nie zmienił:) Siedzę i przeglądam mapy. Czy spakowałem wszystko co powinienem wziąć na ten wyjazd? Serce mi wali jak oszalałe, dzisiejsza noc będzie nieprzespana.