21 maja 2009

przez Maroko

Z promu zjechalem z ogomna ulga, fala nie byla wysoka ale i tak lajba podskakiwala a moj zoladek nie lubi tego...Gdy tylko wyjechalem z portu dopadli mnie naganiacze: Bus, Hotel, Czencz mony _wybralem bramke nr.3 Zapytalem policjanta o kierynek na Larache i w droge. Zaczelo sie. Na ulicy nieustajacy dzwiek klaksonu-jeden nieprzerwany trab.Karzdy kierowca przed wykonaniem jakiegokolwiek manewru trabi. Nim zapali sie zielone swiatlo trabia by ten pierwszy jechal. Na radzie ktos awciska sie na czerwonym-reszta na niego trabi. Prwed pasamiTez trzeba nacisnac klakson. blizajac sie do innego pojazdu -to samo...Trzeba caly czazs trabic by inni wiedzieli ze jestem!!! Wiekszosc kobiet chodzi z oslonieta glowa-twarza, jest jednak wiele ubranych- jak to mowia- po Europejsku. Co do mezcztzn to tez jest spora rozbieznosc- od garniturow po togi z kapturem. Ci zakapturzeni wygladaja jakgdyby byli po ciemnej stronie mocy ;)
Ronda, sfatygowane asfalty, sporo smieci. Wzdluz ulic mnostwo restauracyjek, przy ktorych stoja podniszczone krzesla. Z minaretu dobiega glos... czas na modlitwe. I po to wlasnie pedalowelem pzez Europe!!! W takim miescie czuje sie swietnie!!! Z Granady ucieklem po paru godzinach, Valencja czy Malaga zmeczyly mnie samym przejazdem. A wlasnie takie miasta jak Tanger przyciagaja mnie i swietnie sie w nich czuje! Panuje tu- podobnie jak we wszystkich miastach- taki ...nielad - jak gdyby nie obowiazywaly zadne przepisy. Ktos jedzie pod prad trabiac przy tym by mu ustapic, piesi nie korzystaja z pasow- przeciskaja sie na calej dlugosci jezdni...Autobus na przystanku czesto tylko zwalnia- trzeba wskakiwac. Ja to poznalem w Iranie; pOzniej uczylem sie tego w Pakistanie i Indiach. Mniej wiecej wiem o co tu chodzi i latwo sie w tym odnajduje. Nie czekam az ktos mni przepusci- wciskam sie, po co czekac na zielone-jesli jest miejsce jade Nie przepuszczam pieszych-nie chce wprowadzac chaosu-nikt tu tego nie robi wiec i tak pewnie nie wiedzieli by o co mi chodzi. A nad bezpieczenstwem czowzja policjanci-stoja na kazdym rondzie i nie razi ich 10 osob w piecioosobowej taksowce, czy dzieci jadace na tylnym zderzaku ciezarowki...Tylko za co Oni te mandaty pisza!?!?!?

ide na obiad dopisze cos jeszcze, a tu zdjecia
no niestety po obiedzie kofiszop byl zamkniety...

Nie bede teraz konczyl poprwedniego watku a i nowego zaczynac sie zbytnio nie chce...jest tak cieplo ze nie bardzo wiem jakiego slowa urzyc by opisac co ja tu teraz mam- goraco...upal to slowa dobre na Europe!!!
W Marakeszu rozstalem sie z Grzeskiem. On jako zodiakalny Wodnik powrocil na wybrzeze, ja-Byk-ruszylem w przeciwnym kierunku. Najpierw Demnate a stad w gory, przez krajne Berberow do Warzazate-przed chwila pzyjechalem i nie wiem co robic dalej. Slonce juz o 12.00 tak dopieka ze nie chce sie nic robic. Posiedze tu do wieczora i pomysle czy kontynuowac pedalowanie w kierunku pustyni czy smigac na wybrzeze???

No i posiedzialem do wieczora...noc spedzilem za miastem na pustyni-byl wspanialy zachod slonca. I tak sobie posiedzialem zjadlem melona i postanowilem ze jednak pojade na pustynie. Rano przyjechalem do miasta pokrecilem sie troche po uliczkach starej czesci-gdzie domy sa zbudowane z mieszaniny gliny i slomy i jeszcze slady rok pozostaly. Uliczki waskie, kilka sklepikow jest juz otwartych. Ich wlasciciele chlapia co jakis czas woda na chodnik by sie nie kurzylo. Kobiety robia pranie, znosza galezie na opal...
Wszedlem w jeszcze wezsza uliczke, zaczepil mnie wysoki mezcztzna ubrany na niebiesko - ala Tuareg-namawia mnie bym odwiedzil jego sklep, ide dalej. W nastepnej uliczce kolejni, tym razem dwaj mlodsi w kuckach oparci o sciane...Witaja mnie z usmiechem zapraszaja do sklepu, tym razem uleglem-bizuteria, chusty, troche ceramiki i ciuchow ale najlepsza to byla muzyka!!!Sklep prowadzi dwoch braci jeden zajmuje sie chandlem a drugi jest muzykiem, ma zespol i gra muzyke rege oraz rytmy Tlaregow. Sa z okolic Rissani- a ja wlasnie tam bede jechal Ich wioska lezy na trasie mego przejazdu :) Opowiedzieli mi conieco o tamtym rejonie i juz na pewno zadne slonce ni wiatry nie powstrzymaja mnie. Pogralismy troche- ja na bebnie Oni na swych instrumetach-nazwy takie ze ciezko mi spamietac:) To byla oczywiscie gra wstepna przed przejsciem do interesow. W czasie gdy jedan pzygrywal na gitaropodobnym tutejszym instrumencie, drugi pokazywal mi reczne dziela-bizuterie-pochodzaca z jego miesciny...Po dlugich targach i prezentacji wiazania...no i zapomnialem jak nazywa sie ten ichniejszy turban... 'turbanu' dobilismy targu. Moze troche przeplacilem ale milo bylo :):):) Trzeba mi poszukac plyt z muzyka-bedzie impreza po powrocie:):):)
Dwa poprzednie dni spedzilem w gorach, bylo tylko 100km. do pokonania ale zarazem az 100!W gorach mieszkaja berberowie, nie byli tak przychylnie nastawieni jak w czesniej napotkani marokanczycy. Czesto nawet nie odpowiadali na moje pozdrowienie, zerkali tylko na momet i odwracali glowe. Moje proby fotografowania spelzly na niczym-podjalem kilka prob lecz spotkalem sie z kategoryczna odmowa bodz tez smiechem. Tylko cyfraczkiem na duzym zumie.
Popelnilem tez blad-ruszajac na pierwsze podejscie mialem tylko litr wody, jeden hubz i serek. Dopiero kolo 12.00 dotarlem do miesciny gdzie napelnilem butelke swieza, zimna woda. Do tego czasu wypilem tylko ten literek i nic nie zjadlem-jest taka zasada-nie masz co pic nie jedz-wiadomo, do trawienia potrzebna woda- a ja jej nie mialem. No ale pozniej bylo juz lepiej bo kilka strumykow napotkalem. Wczoraj zjechlem z gor-na pustynie. Wedlug mapy miala byc tutaj miescina, a wiec obiad-niestety...dojechalem do glownej drogi i skrecilem na Warzazate. Do miasta dojechalem kolo 12.00 zatrzymalem sie w pierwszym smlepiku z zarelkiem i piciem. W pol godziny wypilem 3 litry jakiegos napoju, do wieczora kolejne 4 i to wszystko pozostalo we mnie! Musze wiecej i czesciej pic, by znow sie nie odwodnic.
Znow prazyc zaczyna-posiedze w cieniu ze dwie godziny i ruszam. Do Rissani jest jakies 400km. ale po drode napotkam napewno miejsca warte by sie przy nich zatrzymac-zjesc czy przespac... a i przerwy treba bedzie robic w okolicach poludnia bo mi nawet 'turban nie pomoze:)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zdjecia nie dzialaja:/
Marcin zrob cos z tym:P
powodzonka

marcin pakuła pisze...

powinno teraz chulac- dzieki za info;)